poniedziałek, 24 kwietnia 2017

24 kwiecień 2017

Kolejny spacer szlakiem gniewskich pomników przyrody. Tym razem wyjechaliśmy poza Gniew do lasów dębińskich. Z parkingu w Małej Karczmie do lasu prowadziła droga, na skraju której rosły drzewa wymagające pielęgnacji, leżały wiatrołomy. Na łączce za nimi zobaczyliśmy pasiekę.
W lesie zachwyciły nas pola kwitnących zawilców i innych wiosennych leśnych kwiatków.
Wśród drzew malowniczo wiła się struga, płynąc do Jeziora Rakowieckiego.
A wśród tych pięknych okoliczności przyrody - my i nasz pies. Wielbiciele nordic walking i bliskich spotkań z przyrodą.
Przed nami wiadukt, po którym kiedyś jeździły pociągi ze Smętowa do Opalenia.
Po 40 minutach marszu doszliśmy do celu naszej wędrówki - najstarszego w naszej gminie, ponad 240-letniego dębu. Niestety, jest to drzewo o osłabionej witalności. Jego pień jest lekko pochylony, widoczne jest podłużne pęknięcie. Korona jest już zdeformowana w wyniku naturalnych procesów starzenia się.
Niedaleko dębu znajduje się pomnik pomordowanych we wrześniu 1939 r.: leśniczego Eugeniusza Czechowskiego i Mariana Kijka.
Przy leśniczówce zatrzymaliśmy się na mały odpoczynek.
A potem ruszyliśmy w dalszą drogę.

 Minęliśmy ziemianki na sadzonki drzew
Przeszliśmy wiaduktem nad torami, po których już od kilkudziesięciu lat nie jeżdżą żadne pociągi.
I zobaczyliśmy kolejny pomnik przyrody, ponad 140 letni dąb szypułkowy. 
Ruszyliśmy w stronę wsi Rakowiec, mijając po drodze zabudowania Bylicy z odnowionym budynkiem byłej leśniczówki, kwitnącą czereśnią.
Nasz pies odwiedził kolegów i musiał nas gonić, ile sił w małych łapkach.
Dotarliśmy w końcu do Rakowca, nie jednak czuliśmy zmęczenia. Za dwa tygodnie ruszamy do Widlic.

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

10 kwiecień 2017
Piękna pogoda i nowy etap w naszych wędrówkach. Dziś ruszyliśmy szlakiem gniewskich pomników przyrody. Początek spaceru wiódł nietypowym szlakiem przez park miejski, ale żeby dotrzeć do niego, trzeba było się najpierw powspinać. Badamy teren - czy damy radę?
Lidzia wskazywała kierunek wspinaczki.
Ruszyliśmy w górę - udało się!
Wspinaczka za nami, czeka nas za to przedzieranie się przez nieprzetarte jeszcze szlaki.

Mijamy ukrytą wśród krzewów ziemiankę, której brzegi wzmocniono workami z piaskiem. Nie wiemy, czyje to dzieło.
Po wspinaczce - zejście w dół, ale już w dużo przyjemniejszych okolicznościach przyrody.
Czyż nasz park nie jest intrygujący? Wcześniej nigdy nie udało nam się przejść tym szlakiem, więc tym bardziej było ciekawie. I znowu pod górkę! 
Druga część naszego spaceru zaczęła się na dawnym ewangelickim cmentarzu, gdzie spotkaliśmy się z naszym przewodnikiem - panią Dorotą Cyburą, autorką opracowania "Inwentaryzacja pomników przyrody w Gminie Gniew". Pani Dorota czekała na nas przy jesionie wyniosłym - jedynym pomniku przyrody na terenie cmentarza. 
Drzewo rośnie w części nieużytkowanej, ma więc nieograniczoną przestrzeń rozwoju. Obwód jesionu - 357 cm, wysokość - 29 m, a szacowny wiek - ponad 120 lat. Pani Dorota pokazała nam, jak zbadać, czy korzenie są zdrowe, opukała drzewo, badając, czy może jest gdzieś spróchniałe. Stwierdziła, że jesion ma się dobrze, ale wymaga pewnych zabiegów pielęgnacyjnych (zdjęcie suszu gałęziowego z koron drzewa). Uważa także, że ni należy nadsypywać ziemi wokół drzewa, gdyż grozi to zagęszczeniem gleby oraz zmniejszeniem dostępności do wody, co może spowodować zamieranie korzeni. Pokazała nam też, jak należy obcinać gałęzie, by jak najmniej drzewo ucierpiało. 
Kolejne tym razem skupisko 10 drzew pomników przyrody rośnie wokół kościoła. Należy do nich klon zwyczajny, który został także poddany prawie lekarskiemu badaniu - do dziupli wpuszczono sondę, niestety nie udało się niczego ciekawego zobaczyć. 
Jak zapisano w opracowaniu - klon ma osłabioną witalność. Istnieje zwiększone prawdopodobieństwo upadku lub złamania drzewa.
Następne drzewo - klon jawor najprawdopodobniej obumiera. 
Kolejny klon jawor jest dość witalne, ale konieczne jest jak najszybsze uporządkowanie terenu wokół niego - usunięcie ziemi, płyt. Wskazanie jest także założenie wiązań elastycznych
Koło kościoła zawsze wieje, szukaliśmy więc zacisznych miejsc, a pani Dorota wciągała z plecaka nowe skarby: lornetkę, miarę, przyrząd do mierzenia wysokości drzewa itd.
Zatrzymaliśmy się także przy dwóch lipach drobnolistnych. Na jednej z nich nad murem zobaczyliśmy domek dla owadów,
na innych drzewach- gniazda ptasie.
Ogółem wokół kościoła rośną 3 klon zwyczajne, 3 klony jawory oraz 4 lipy drobnolistne. Wszystkie mają od 70 do 140 lat i wymagają sporych zabiegów pielęgnacyjnych. 

wtorek, 4 kwietnia 2017

3 kwiecień 2017
Jeszcze wciąż część z nas choruje i nie może skorzystać z dobrodziejstw wiosny i pięknej pogody. Życzymy zdrowia i szybkiego powrotu na szlaki.
To miał być rutynowy spacer, a okazał się trzygodzinną wyprawą do Brodów Pomorskich. Kijki nie odebrały nam wrażliwości na piękno budzącej się do życia przyrody. Nie wszystkim drzewom dane jest jednak odrodzić się.
W czasie wędrówki towarzyszyło nam słońce i jego ciepło spowodowało, że powoli zrzucaliśmy z siebie zbędne chustki, szaliki a nawet kurtki (ale to już pod koniec wyprawy)
Przed nami dwa kasztany otwierające wejście do lasku. 
Kilkaset metrów dalej uwagę naszą zwróciły skrzydlate metalowe rzeźby wilków/psów strzegące bram domostwa i przepięknie położonej z widokiem na dolinę Wierzycy posesji.
Nasze koleżanki zaaferowane rozmową poszły dalej w kierunku Brodów. Pogoda piękna, więc postanowiłyśmy podążać za nimi i  pomimo późniejszego zmęczenia nie żałowaliśmy tej decyzji. Zresztą, popatrzcie sami - jaki spokój jest w przyrodzie, jaka pewność dalszego rozwoju i nadzieja na ... więcej.
Przydrożne rowy porastają kolonie roślin, które chyba nazywają się lepiężnikami. 
Jesteśmy już w Brodach, gdzie przywitał nas przydrożny krzyż i kępki wiosennych kwiatków.

A przed nami wijąca się wśród łąk Wierzyca i jej rozlewiska.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek i małe conieco.
Zobaczyliśmy też zwiastuna wiosny - bociana.
Nie oparliśmy się też pokusie odwiedzenia miejsca, w którym niejednokrotnie każdy z nas bawił się i odpoczywał - Leśna Polana, czyli leśniczówka w Brodach Pomorskich. A po drodze minęliśmy przydrożną kapliczkę. 
W Gniewskich Młynach spotkaliśmy wędkarzy na Wierzycy, a nasz towarzysz pies był tak bardzo spragniony, że musiał napić się wody wprost z rzeki.
Do Gniewu szłyśmy, a właściwie przedzierałyśmy się  już szlakiem torów kolejowych. Bardzo żałujemy, że jest to tak bardzo zaniedbany i niewykorzystany turystycznie teren. Kolejna niemiła  niespodzianka - wypalona łąka na ulic Ogrodowej. 

Żeby nie kończyć takim smutnym akcentem - kilka wiosennych zdjęć.

Już za tydzień zapraszam na wędrówkę szlakiem gniewskich pomników przyrody.