poniedziałek, 30 lipca 2018

29 lipiec 2018 r.
Kolejny upalny dzień, ale dla Rowerowych Włóczykijów nie ma złej pogody. Jesteśmy przygotowani na każdą okoliczność, zabezpieczenie w duże ilości wody, okulary, czapeczki i ... płaszcze przeciwdeszczowe - tak na wszelki wypadek.
Dzisiaj postanowiliśmy pojechać do Jelenia, by zobaczyć, co dzieje się wokół jeziora o tej samej nazwie. Jezioro w Jeleniu jest własnością prywatną, a jego całkowita powierzchnia wynosi 33,43 ha. Słyszeliśmy o zmianach zachodzących wokół jeziora. Całkowicie zmienia się tam krajobraz, zniknęły już topole, a obecnie trwa porządkowanie terenu. Prace związane są z mającym powstać w tym miejscu centrum turystycznym. Brawo dla inwestorów!
Żeby zobaczyć, co dzieje się w Jeleniu trzeba najpierw pokonać tymawską górkę. Z radością donosimy, że daliśmy radę.


Podczas krótkiego odpoczynku podziwialiśmy nowy rower Heleny. Jesteśmy pewni, że pokona na nim każde wzniesienie.
W Tymawie wjechaliśmy na drogę gruntową, wiodącą na skróty przez pola do Jelenia. Skrót okazał się złudny, gdyż z uwagi  na żniwa musieliśmy zejść z rowerów i przeprowadzić je obok wielkich ciągników rolniczych. Sami też chętnie fotografowaliśmy się na tle kombajnów, pługów, traktorów. Było co podziwiać.


Tereny wokół jeziora Jeleń wskazywały na spore zaawansowanie prac. Jezior jest bagrowane, oczyszczane ze zbędnych krzewów i drzew (topole). Szykuje się piękna plaża. Mamy nadzieję, że może już w przyszłym roku będziemy mogli wypocząć w tym urokliwym miejscu.

Sama wieś również się zmienia - nowe chodniki, zadbany teren wokół przedszkola. Mieszkańcy Jelenia słyną z aktywności. W ostatni niedzielny wieczór zorganizowali kino na plaży, by zbierać  pieniądze na zakup nowego wozu strażackiego. Brawo!
 Z Jelenia pojechaliśmy w stronę Rakowca.

Nasza dalsza trasa wiodła przez rakowiec, Wyręby, Piaseczno do Gogolewa.
Jeszcze tylko zjazd z górki gogolewskiej i znaleźliśmy się na ulicy Gniewskie Młyny. Nasza następna wyprawa - Kwidzyn. Do zobaczenia za tydzień.



poniedziałek, 23 lipca 2018

23 lipiec 2018
Dzisiaj pozwoliliśmy sobie na mały "lajcik". Zasłużyliśmy na niego po wczorajszym ponad 52 - kilometrowym rajdzie do Kwidzyna. Tak więc - standardowa trasa do Brodów Pomorskich. Nasze stałe i ulubione miejsce spotkań -ul. Konopnickiej w Gniewie.

W Brodach Pomorskich tradycyjnie zatrzymaliśmy się przy świetlicy wiejskiej z kwiatkami, altanką i zielona siłownią.



Planujemy dłuższe wyprawy. Chcielibyśmy pojechać nad morze do Jastrzębiej Góry. Potrzebne są nam też sprawne rowery. Testowaliśmy rower Ewy. Stwierdziliśmy, że przeszedł pozytywnie egzamin.
Wracając, wjechaliśmy w polną drogę. Podziwialiśmy rosochate wierzby, mieliśmy nadzieję, że znajdziemy chociaż małego grzybka. Niestety, nie udało się nam, ale czas grzybobrania jeszcze przed nami.

Nasza trasa wiodła do Nicponi. Niezbyt przyjazna dla rowerów szutrowa droga prowadziła wzdłuż pięknie utrzymanych posesji.
Zatrzymaliśmy się przy restauracji Pod abażurem. Mieliśmy ochotę na lody. Niestety - zamknięte. Ruszyliśmy więc do Gniewu. Rowery zostawiliśmy u Ewy, a upragnione lody zjedliśmy obok w C.K.




22 lipiec 2018
No i sprawdziliśmy się, daliśmy radę - dojechaliśmy do mety IV Powiślańsko - Kociewskiego Rajdu Rowerowego. Razem ponad 52 km. Trasa rajdu wiodła przez Gogolewo - Królów Las - Barłożono - Gąsiorki --Smętowo - Kolonię Ostrowicką- Dąbrówkę - Opalenie - Korzeniewo do Kwidzyna. Po drodze zatrzymywaliśmy się na odpoczynek i małe co nieco w Barłożnie (II śniadanie) i Smętowie (ciasto i kawa), a w Kwidzynie czekał na nas żurek. Atmosfera rajdu - wspaniała. Grupa blisko 90 jego uczestników to rowerzyści z wielu miejscowości, nie tylko Powiśla i Kociewia, ale też np. z Inowrocławia i Solca Kujawskiego. Było super. Gratulacje dla Piotra Kończewskiego i LOT-u Kociewie.





środa, 18 lipca 2018

16 lipiec 2018

Kolejny etap przygotowań do udziału w IV Powiślańsko - Kociewskim Rajdzie Rowerowym. Postanowiliśmy, że pojedziemy do Kierwałdu, ale przez Morzeszczyn.
Na dobry początek pierwsza do pokonania górka do Gogolewa.
W Morzeszczynie ostrożnie przechodzimy na drugą stronę ulicy, by skręcić do Królów Lasu.
Część z nas nigdy nie jechała tą trasą, zachwycali się więc zadbaną wsią z kolorowymi posesjami, placem zabaw z Orlikiem, i placem do piłki plażowej. Także przyroda dostarczała nam wielu powodów do zachwytu.
Wiadukt za Majewem to dobre miejsce na sesję fotograficzną.

Po drodze pokonywaliśmy wiele wzniesień. Czasem trzeba było zejść z roweru. Do Kierwałdu dotarliśmy drogą przez Gąsiorki.

Kierwałd na dzisiejszym terenie powstał prawdopodobnie w XIV wieku i został założony przez Krzyżaków. Ciekawostka - po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i utworzeniu nowego powiatu gniewskiego, wieś organizacyjnie należała do tego powiatu. Przez pierwsze powojenne lata wieś nosiła nazwę Leśny Młyn.
We wsi zatrzymaliśmy się na dłuższy odpoczynek. Częstowaliśmy się owocami goji, które nasza koleżanka zebrała z własnej działki.
We wsi skręciliśmy w polną drogę do Borkowa, która częściowo prowadziła przez las.
Z Borkowa - rzut beretem do Morzeszczyna, gdzie zatrzymaliśmy się przy olbrzymim biurku.
Do Gniewu pozostało nam już tylko 10 km. a całą 40-kilometrową trasę pokonaliśmy w 4,5 godz.