poniedziałek, 23 września 2019

23.09.2019 r.
Początek astronomicznej jesieni, trochę inaczej, niż w wierszu Tuwima:
Zobacz, ile jesieni!
Pełno jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.

Dzień wstał pochmurny, z wolna opadała mgła, więc mieliśmy nadzieję na słońce. Nic mylnego. Zachmurzone niebo towarzyszyło nam podczas tej jesiennej rowerowej wędrówki.


Jadąc rozmawialiśmy o weekendowym grzybobraniu. Każdy z nas opowiadał o swoich zbiorach, nic więc dziwnego, że za Brodzkimi Młynami zdecydowaliśmy się skręcić w las. Odezwała się w nas żyłka zbieracza.
Las nas pochłonął. Ze wzrokiem wbitym w ściółkę szukaliśmy podgrzybków, maślaków, prawdziwków. Niektórym się udało.



W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę nad Wierzycą, by zobaczyć postęp prac nad jednym z przystanków szlaku kajakowego. Jeszcze jest sporo do zrobienia, ale wygląda bardzo zachęcająco dla amatorów kajakarstwa. 

Wjechaliśmy także do dawnego majątku starosty gniewskiego Franciszka Czarnowskiego. Zatrzymaliśmy się przy kapliczce stojącej w głębi parku. Wg informacji uzyskanych od p. Bogdana Badzionga - na początku XX wieku istniała tu kaplica poświęcona św. Bernadecie, a w jej podziemiach chowano zmarłych z rodziny właścicieli majątku. Był tu także mały przydworski cmentarz. Zniszczoną przez lata kapliczkę odbudowano w 2004 r. 


 A za tydzień - już być może otwarcie sezonu kijkowego. Zapraszamy!


środa, 4 września 2019

10 wrzesień 2019
Dzisiaj trasa wycieczki powiedzie przez Piaseckie Pola i do Królów Lasu. Żeby tam dojechać, trzeba wspiąć się na gogolewską górkę, z którą jak do tej pory nie ma większych problemów. Nawierzchnia drogi jest nowa, jedzie się więc nieźle. Na wzniesieniu zatrzymaliśmy się przy kapliczce na papieskim szlaku.

Kapliczka ta została postawiona najprawdopodobniej na początku XX wieku. Miała chronić mieszkańców przed chorobami i nieszczęściami. Wewnątrz kapliczki znajduje się figurka Matki Boskiej.
Na szlaku pielgrzymkowym prowadzącym do Piaseczna - kolejna kapliczka, odnowiona niedawno przez firmę Inwest Kom.

Kapliczka została wybudowana także na początku XX wieku i chroni mieszkańców przed chorobami i nieszczęściami. W czasie wojny Niemcy zniszczyli jej górną częśc, która została odbudowana przez mieszkańców w 1946 r.
Przed samym Piasecznem zatrzymaliśmy się przy metalowym krzyżu z figurą Chrystusa. Postawili go mieszkańcy w 1886 r. Tak, jak wcześniejsze kapliczki miał chronić wieś przed chorobami i nieszczęściami. W 1941 r. Niemcy zdjęli krzyż i chcieli go przetopić. Został on przewieziony do gniewskiej fabryki Maszyn i Odlewni Papendic, gdzie polscy robotnicy schowali go i tak przetrwał czasy okupacji. Po wojnie krzyż wrócił na swoje miejsce.
Kolejna kapliczka, przy której zatrzymaliśmy się w Piasecznie stoi u wylotu drogi prowadzącej do Gniewa.
Kapliczka pochodzi z 1920 r. i została zbudowana jako wotum dziękczynne za powrót Piaseczna do Polski. Na początku wojny zniszczona przez Niemców, a figurka Matki Boskiej została przechowana przez mieszkańców Piaseczna. Po wojnie kapliczkę odbudowano, nadając jej nieco inny kształt. W 2018 r. została odremontowana przez firmę Inwest Kom.
Wjeżdżając na drogę prowadzącą na Piaseckie Pola, zatrzymaliśmy się na chwilę, by przyjrzeć się chociaż z dlaek kapliczce stojącej nieopodal wiatraka. Niestety, na zdjęciach jej nie widać - przysłoniliśmy ją, pozując do zdjęcia.
Jesień zbliża się wielkimi krokami. Czerwienieją głogi, jarzębiny, rajskie jabłuszka. Piękna polska jesień.

W Piaseckich Polach zatrzymaliśmy się na chwilę, by podziwiać winnicę, zagony dyń i rokitnik.


Rokitnik, zwany także syberyjskim ananasem, to prawdziwa bomba witaminowa. Podbna w jego owocach, liściach i korze jest ponad 190 substancji leczniczych.
Skończyła się dobra droga na Piaseckich Polach, wjechaliśmy na szlak wiodący wśród pól, niewielkich wzniesień, stawków.
Zatrzymaliśmy się na krótki odpoczynek przy polu dorodnej kukurydzy.
 

Dalsza droga do Królów Lasu wymagała od nas bardzo ostrożnej jazdy, pełna była nierówności, wysypana gruzem i żwirem. Całe szczęście, że tylko na krótkim odcinku. Wjeżdżając do Królów lasu, oczywiści zatrzymaliśmy się przy kapliczce.
Jak mówią przekazy, w II poł. XIX w. tereny te nawiedziła epidemia cholery. Mieszkańcy wsi ogrodzili ją gęstymi krzewami od strony, skąd nadciągała choroba, a na rozstajach polnych dróg postawili kapliczkę poświęcona św. Rochowi, do którego modlili się, by pomógł im przerwać pasmo tych nieszczęść. Inne podanie głosi, że ponad 100 lat temu, aby uchronić wieś przed zarazą cholery zaprzęgnięto do pługa parę jałowic z bliźniaczych klaczy, a następnie oborano nim potrójnie granice wsi.
W samej wsi mieliśmy nadzieję zatrzymać się przy sklepie. Niestety, wieś została jego pozbawiona. Na krótki odpoczynek i drugie śniadanie stanęliśmy przy kościele pw. św. Mikołaja i św. Rocha. Świątynia została zbudowana w 1806 r. ale jego historia sięga XV wieku. Przy samy kościele -  cmentarz parafialny obudowany murem ceglanym.Wyróżniają się tu grobowce okolicznych rodów. Przed grobem ks. Jana Białkowskiego (1846-1879), charakterystyczny typowy dla wielu cmentarzy ponadmetrowy krzyż żelazny z polskim, mimo lat zaboru pruskiego, napisem
W drodze powrotnej do Gniewu podziwialiśmy pracowników energetyki, którzy pracowali na sieci wysokiego napięcia.Z daleka wyglądali jak ptaki. Żeby ich zobaczyć - powiększyliśmy nieco zdjęcie.
Dotarliśmy do drogi wojewódzkiej prowadzącej do Gniewu, by zatrzymać się już na ostatni odpoczynek i poczekać na naszych kolegów, wracających inną drogą. Na niewielkim wzniesieniu stoi pięknie udekorowana kapliczka poświęcona Matce Boskiej. Ma ona stosunkowo krótki rodowód. Powstała w 2004 r. Projektantem i głównym wykonawcą tej ciekawej pod względem architektonicznym kapliczki jest pan Henryk Reca.
W drugiej połowie XIX wieku był tu tzw. cmentarz pocholeryczny. Tutaj grzebano zmarłych dotkniętych epidemią cholery, która nawiedziła i spustoszyła okoliczną ludność. Po I wojnie światowej dla upamiętnienia tego miejsca pobudowano niewielką kapliczkę z czerwonej cegły, którą później zniszczyli Niemcy. W czasie II wojny światowej miejsce to stało się wiecznym odpoczynkiem wielu żołnierzy radzieckich i niemieckich. To właśnie na tym wzniesieniu grzebano ich ciała. Po zakończeniu wojny ustawiono tam niewielki krzyż z Ukrzyżowanym Chrystusem.


Zakończenie tej prawie pielgrzymkowej wycieczki rowerowej nastąpiło w ogrodach naszych przyjaciół Celiny i Gabrysia, którym bardzo dziękujemy za gościnę. Dobra kawka oraz ufundowane przez Janka lody spowodowały, że nie chciało nam się ruszyć, by wrócić do domowych obowiązków.