poniedziałek, 15 maja 2017

15 maja 2017
Zimna Zośka okazała się być wspaniałą słoneczną pogodą. Po porannym deszczu zaświeciło słońce, a my pojechaliśmy do Widlic, by w tamtejszym rezerwacie przyrody odnaleźć lipę drobnolistną. Z tablicy informacyjnej dowiedzieliśmy się, że w Widlicach urodził się Józef Czyżewski - polski drukarz, działacz narodowy. Istnieje też legenda o Janie z Jani, który w okolicach Widlic uciekał przez Wisłę Krzyżakom.
W rezerwacie przyrody zachwyciła nas staruszka lipa, która pomimo swoich 200 lat jest nadal witalna, chociaż pień jest odchylony o ok. 30%, a korona jest zdeformowana w wyniku naturalnych procesów starzenia. W pniu jest duża dziupla kominowa, ale z opracowań wiemy, że najprawdopodobniej nie ma w niej larw chronionej pachnicy dębowej.
Od lipy brzegiem urwiska prowadziła ścieżka do pomnika Gottlieba Schmidta - tajnego radcy królewskiego odpowiedzialnego za regulację Wisły w latach 1829-1881.
 Dosyć wygodną ścieżką skarpy nadwiślańskiej ruszyliśmy w stronę punktu widokowego w Małym Wiośle. Po drodze minęliśmy głęboki, schodzący ku Wiśle parów.
Wyszliśmy na odremontowaną drogę leśną.
I tak doszliśmy do Małego Wiosła , by po zboczu wzniesienia wspiąć się ku drodze prowadzącej do punktu widokowego, obejmującego swym zasięgiem malowniczy krajobraz pradoliny Wisły.
Wieża widokowa została zbudowana przez nadleśnictwo w Starogardzie przy wsparciu Powiatowego Funduszu Ochrony Środowiska.
Przy wieży zainstalowano tablicę, treści której kierowano do turystów z prośbą o właściwe zachowanie. 
Z punktu widokowego przy dobrej pogodzie można zobaczyć miasta Nowe, Kwidzyn a nawet Grudziądz, a już na pewno Wisłę.
Wracając,  postanowiliśmy zejść inną drogą, która jednak przysporzyła nam trochę kłopotów.

Wiosło Małe to malutka zapomniana wioseczka, składająca się z kilku chat i mająca liczbę mieszkańców dającą się policzyć na palcach jednej ręki. Miejscowość ta leży w głębokiej dolinie w środku lasu. To jedno z tych miejsc, gdzie potrafi się zatrzymać czas.
Wróciliśmy do Widlic, by zatrzymać się na chwilę przy zarośniętym i zapomnianym cmentarzu ewangelickim z nagrobkami, które przypominały też pomniki stawiane przez menonitów.
Jeszcze tylko chwila na rwanie bzu i koniec tej słonecznej wyprawy z kijkami.

wtorek, 9 maja 2017

8 maja 2017
Miał być wyjazd do Widlic w poszukiwaniu pomników przyrody. Niestety, złośliwość rzeczy martwych - zawiódł środek transportu. No, cóż spotkanie z ponad 200 - letnią lipą drobnolistna przekładamy na następny poniedziałek.
Mimo, że pogoda nie dopisywała, ruszyliśmy znaną trasą wokół Gniewa. Ze spotkania z autorką opracowania "Inwentaryzacja pomników przyrody w Gminie Gniew" dowiedzieliśmy się, że możemy wnosić o ustanowienie kolejnych pomników przyrody, nawet jeśli nie będą to drzewa mniejszych rozmiarów, ale stanowią szczególną wartość społeczną i turystyczną. Odwiedzający park miejski i spacerujący nie tylko wytyczonymi alejkami, wiedzą, gdzie rośnie "drzewo miłości", poznaczone inicjałami, wyrytymi sercami zakochanych par.
Uważamy, że drzewo wymagać będzie spięcia - pień rozdziela się na trzy konary. Chcielibyśmy, aby park miejski ożył, był nie tylko miejscem spożywania piwa, ale też przyciągał spacerowiczów, a pomniki przyrody stanowią prawie zawsze atrakcję turystyczną, która zachęci do odwiedzania tego zakątka Gniewa.
Na obrzeżach parku stale pogłębiająca się żwirownia. Ciekawi nas, ile ton piasku już stąd wywieziono.
Miejsce oznaczono jako teren górniczy. Nasz pies zachowuje się więc jak typowy górnik - też kopie.

W lasku przy bazie w Gniewskich Młynach - czas na odpoczynek. Ciepła herbata trochę nas rozgrzewa w ten pochmurny i zimny dzień.






A tym wszystkim, którzy towarzyszyli nam w kijkowej wyprawie - wiosenna gałązka chyba czeremchy.