Przed nami duże wyzwanie - przetestować nową ścieżkę rowerową prowadzącą z Lipinek Szlacheckich do Starogardu Gdańskiego. Wyruszyliśmy odpowiednio przygotowani i zaopatrzeni na każdą pogodę. Nie chwaląc się - jesteśmy grupą dobrze zorganizowaną i zapobiegliwą.
Nie zapominamy jednak o głównym celu naszego przedsięwzięcia rowerowego - pomnikach przyrody i alejach drzew. Z pierwszym z nich spotkaliśmy się w Brodach Pomorskich. Piękny klon klon zwyczajny, rosnący przy drodze powiatowej o średnim natężeniu ruchu. Piątkowe burze dały się i jemu we znaki - widzieliśmy połamane gałęzie.
Klon ma ponad 130 lat. Obwód pnia - 324 cm, wysokość drzewa - 23 m. Mamy nadzieję, że klon będzie rósł jeszcze długo i cieszył nasze oczy.
Do Brodów Pomorskich wiedzie droga nie wymagająca wysiłku. Problemu zaczynają się z wjazdem na drogę gruntową prowadzącą na Pustki. Skąd wzięła się ta nazwa? Przypuszczamy, że znaczenie miała tu odległość od pobliskich wsi - Brodów i Kursztyna. Na Pustki trzeba było wjechać na spore góreczki i to nie jeden raz. I zwycięstwo - wzniesienie pokonane!
Jeszcze tylko - napompować więcej powietrza do dętki i jedziemy dalej.
Z Pelplina wyjeżdżamy ulicą Starogardzką, bo jakże by inaczej. Droga prowadzi przez aleję głównie lipową, która ciągnie się na długości ok. 700 m. Rośnie tu 29 lip drobnolistnych, 2 klony zwyczajne i 2 klony jawory. Stan zdrowotny drzew - dobry. Nie występują tu żadne chronione gatunki porostów ani owadów, nie mniej jednak, jest to cenna pod względem przyrodniczym aleja.
Prze Lipinkami Szlacheckimi - mały postój na złapanie oddechu.
Przed Jabłowem złapał nas deszcz. Na szczęście nie trwało to długo, a za ochronę posłużyła nam czereśnia.
A oto strój profesjonalnego rowerzysty przygotowanego na deszczową pogodę.
Następny postój w Jabłowie, gdzie czekało na nas słońce i pięknie zagospodarowany skwerek.
Po pokonaniu nieco ponad 30 km dotarliśmy do Starogardu Gdańskiego. Zjedliśmy obiadek
i tak właściwie to mogliśmy jechać dalej, gdyby nie pogoda. Była to wyprawa rowerowa z serii "Spełniamy marzenia", bo bardzo mocno myślała o niej Tereska. A za tydzień ruszamy, oczywiście - realizując nasze apetyty na przygodę - do Kwidzyna.