wtorek, 30 sierpnia 2016


29 sierpień 2016
Uff, to była jazda!!!
Wyruszyliśmy z wielka nadzieją, że nie będzie padać. Tak też było, jedynie podczas wycieczki towarzyszył nam  dosyć dokuczliwy wiatr. Trasą do Wielkich Walichnów jechaliśmy już wcześniej. Ponownie witaliśmy się więc z górą Czubatką, stromym zjazdem (12%) z Ciepłego na Nizinę, kaplicą św. Maksymiliana Kolbe, cmentarzem menonitów w Gronowie, kościołem pw. Jana Chrzciciela, replikami tablic ks. Szeli, wałami w Wielkich Walichnowach.                                             Przed szkołą podstawową w Małych Walichnowach powitał nas pan Mariusz Śledź - miłośnik Kociewia, działacz społeczny i sportowy, badacz Niziny Walichnowskiej. Przedstawił nam historię budowli hydrotechnicznych na Nizinie, począwszy od czasów krzyżackich do chwili obecnej. Jako pomoc naukowa służyła mapa tego terenu namalowana na ścianie budynku szkolnego.
Kolejna trasa naszej wycieczki to wały, ale przedtem wprowadziliśmy rowery na podwórko pana Mariusza i ... skorzystaliśmy z okazji, by spróbować darów lata. Gospodarz zachęcał nas do częstowania się śliwkami, z dumą pokazywał okazałe dynie, ekologiczna uprawę ogórków i innych warzyw.
Śliwki w tym roku obrodziły. Jest ich nie tylko dużo, ale tez są bardzo smaczne. Proponujemy wspólne smażenie powideł.

Ogród nas nęcił, ale głód wiedzy był silniejszy i za panem Mariuszem ruszyliśmy na wały. Dołączył do nas pan Maciej Kumor, który także dokumentował nasz pobyt  na Nizinie Walichnowskiej. Na wałach usłyszeliśmy opowieści o ich budowniczych, Związku Wałowym, powodziach, mieszkańcach niziny, którzy przez setki lat walczyli z żywiołem, próbując go ujarzmić. 

Wiele uwagi pan Mariusz poświęcił staroście wałowemu Peterowi Rudolfowi Dirkensowi, który przyczynił się m.in. do podwyższenia wałów wiślanych, budowy nowego odcinka wału łączącego Wielkie Walichnowy i Nowy Międzyłęż, przebudowy śluzy w Rybakach oraz budowy strażnic wałowych. To wszystko doprowadziło do tego, że Wiśle "wyrwano" aż 44 tyś. ha, dzięki czemu można było spokojnie uprawiać rolę, bez obaw o powodzie.
  
Znalezione obrazy dla zapytania Peter Rudolf Dirksen starosta wałowy
Kolejny etap naszej rowerowej wędrówki to przejazd do Międzyłęża. Tu na skrzyżowaniu zatrzymaliśmy się przed obeliskiem. W 1909 r. mieszkańcy Niziny Walichnowskiej wznieśli Dirkensowi pomnik zwieńczony tablica z brązu. Pomnik ten w 1920 roku został zburzony i ponownie odbudowany w 1939. Jednak podziurawiona od kul tablica zaginęła w 1945, a w 1985 roku umieszczono na pomniku tablicę poświęconą pomordowanym w czasie II wojny światowej mieszkańcom Niziny. W 2006 r. z in inicjatywy pana Mariusza Śledzia na pomniku umieszczono tablicę poświęconą zasługom starosty Związku Wałowego Niziny Walichnowskiej.

Zaciekawiła nas także kolejka wąskotorowa, którą przewożono buraki cukrowe z Niziny do Kwidzyna. Jej ślady można zobaczyć w drodze.

Kolejny przystanek to jedyna zachowana na Nizinie i czynna do dzisiaj studnia artezyjska w Międzyłężu.
Drogą pod wałem dotarliśmy do stacji pomp "Pokój". Tu, dzięki uprzejmości, pana pompiarza mogliśmy podziwiać sprawność tego urządzenia, przepompowującego wodę z prędkością 2000 m sześciennych na sekundę. Woda płynęłą szerokim strumieniem, by wkrótce napełnić kanał. Potem udaliśmy się do kolejnej pompy. Pan Mariusz skomentował, iż wszyscy jesteśmy przy nadziei. Tak właśnie nazywała się pompa, pracująca z jeszcze większą mocą, niż wcześniejszy "Pokój".

Całość uzupełniło zwiedzenie śluzy międzyłęskiej, odprowadzającej wodę z Jeziora Pelplińskiego.

Pan Mariusz zdecydował, że musimy jeszcze zobaczyć pałac w Rybakach  Kurta Krelinga, bo bez niego obraz Niziny Walichnowskiej byłby niepełny. 

Przejechaliśmy prawie 50 km. Gratulacje! Jestem przekonana, że pomimo zmęczenia warto było, bo byliśmy razem i wspieraliśmy się, kiedy trochę było ciężko; bo - piękne krajobrazy, wysokie wały przeciwpowodziowe, śliwki, dynie i inne owoce i warzywa, wspaniali, pracowici mieszkańcy Niziny, no i przede wszystkim - niezrównany pan Mariusz, któremu jeszcze raz serdecznie dziękujemy za przybliżenie nam historii tej ziemi.

wtorek, 23 sierpnia 2016

22 sierpień 2016
Wycieczka rowerowa fragmentem szlaku Dolnej Wisły z Gniewa do Opalenia.

Po deszczowej niedzieli poniedziałek przyniósł poprawę pogody: było ciepło, czasem nawet słonecznie i, co najważniejsze, nie padało. Z Gniewu wyruszyliśmy w stronę Nicponi, by wkrótce zmierzyć się ze sporym wzniesieniem. Część z nas dopedałowała na sam szczyt! Gratulacje dla najwytrwalszych! W drodze do Tymawy podziwialiśmy wzgórza porośnięte lasami, które król Jan III Sobieski nazywał Alpami Tymawskimi. Na początku wsi zatrzymaliśmy się przy kapliczce upamiętniającej postać Alfonsa Schultza - urodzonego w Tymawie kapłana, działacza społecznego, założyciela wielu organizacji, senatora RP, który zginął śmiercią męczeńską w obozie w Stuthoffie.
Następnym naszym przystankiem był wybudowany w XVII w. kościół pw. Michała Archanioła.         W XIII w. najprawdopodobniej na tym terenie znajdował się gród zakonników z hiszpańskiej Calatrawy: mistrza Florentinusa oraz braci Herberta, Konrada i Magnusa.
Wyjeżdżając z Tymawy, pokonaliśmy niewielkie wzniesienie, by po paru minutach znaleźć się w Jelenicy. Tu nasze zainteresowanie wzbudziły nazwy osad: Rzym i Trzy Króle. Podobno nadał je jeszcze przed wojna proboszcz tymawski, który miał problemy z informowaniem mieszkańców choćby o tym, jak będzie chodził po kolędzie.

Z Jelenicy skierowaliśmy się w stronę wybudowanego w 2013 r. mostu na Wiśle. Lidzia i Ewa śledziły jego budowę, brały udział w otwarciu mostu dla mieszkańców gminy Gniew i Kwidzyna, stąd też ich sentyment do tej budowli.

Zjeżdżając z mostu, skierowaliśmy się w stronę Opalenia. W miejscowym sklepie zrobiliśmy słodkie zakupy i wprosiliśmy się na gościnę do Zespołu Szkół w tej miejscowości. Serdecznie dziękujemy panu dyrektorowi za umożliwienie nam odpoczynku przy kawie.
W Opaleniu zatrzymaliśmy się jeszcze przy kościele pw. św. Piotra i Pawła, obiecując sobie, że jeszcze tu wrócimy, bo przecież warto przejechać się tzw. "komandorówką", zobaczyć  pałac Czapskich, pomnik Gotlieba Szmita, zatrzymać się w punkcie widokowym.

W drodze powrotnej do Gniewa jechaliśmy przez Jaźwiska, które kiedyś słynęły z wikliniarstwa i powideł śliwkowych. Doszliśmy do  wniosku, że cały ten szlak rowerowy można byłoby nazwać drogą sadów, które widzieliśmy i w Tymawie i w Jelenicy, i w Opaleniu, i w Jaźwiskach. W tym roku gałęzie drzew wręcz uginają się od owoców. A my uginaliśmy się pod ciężarem górki, na którą musieliśmy się wspiąć, jadąc do Gniewu. Z przydrożnej kapliczki ze współczuciem patrzył na nas i sił dodawał św. Jan Nepomucen. 
I jeszcze raz przypomniał o sobie dowcipny ksiądz proboszcz - przed nami biblijne Betelejem.

Podsumowanie: piękny szlak sadów, Alp Tymawskich, pokonanych wzgórz, Wisły i niecodziennego nazewnictwa. Polecamy!


wtorek, 16 sierpnia 2016

16 sierpień 2016

Witajcie. Przed nami kolejny szlak do przejechania. Tym razem kierujemy się n północ naszej gminy - Nizinę Walichnowską. Pogoda dopisuje, chociaż czasami dokucza nam wiatr. Wyjeżdżamy z Gniewu, pokonujemy Czubatkę, mijamy Ciepłe i kontrolowany zjazd z górki ciepłowskiej. Super! Jesteśmy już na Nizinie Walichnowskiej. Jedziemy wzdłuż wałów przeciwpowodziowych. Ewę korci, by zobaczyć, co jest za wałami. Wspina się nań, by stwierdzić, że Wisła jest daleko za wałem.
Mijamy osadę Kotło, by przy wjeździe do Gronowa wjechać w drogę gruntową przy wale. Zauroczyły nas wierzby przydrożne, ale droga sprawia nam trochę kłopotów: spadły łańcuchy w dwóch rowerach. Przezorny zawsze ubezpieczony - wyciągamy niezbędnik rowerzysty i wkrótce oba pojazdy zdatne do dalszej jazdy.
Docieramy do przydrożnej kapliczki. Chwila odpoczynku i ruszamy w dalszą drogę.
Szlak sprawia coraz więcej kłopotów, postanawiamy więc wjechać na wał.
Po drugiej stronie Wisły - Biała Góra i śluza na Nogacie, za nami krajobraz z wiatrakami.

Jadąc wałem, widzimy, że żniwa w pełni. Z części pól zebrano już plony.

Dojeżdżamy do Wielkich Walichnów. Zatrzymujemy się na odpoczynek i posiłek na boisku. 

Wracamy do Gniewu. Jeszcze tylko mały postój przy kościele pw. św. Jana Chrzciciela i XIX -wiecznej kuźni, będącej świadectwem pobytu mennonitów na Nizinie Walichnowskiej. 
Zatrzymujemy się też przy replikach tablic, które ks. Marcin Augustyn Szela, postawił w XVIII w. w czterech stronach świata, by chroniły wieś przed nieszczęściami. Na każdej z nich została zamieszczona prośba o opiekę.

 Przed nami Gronowo. Zatrzymujemy się na małą chwilkę przy Szkole Podstawowej i świetlicy wiejskiej.
No i przed nami wielkie wyzwanie - górka, z której tak fajnie zajeżdżało się parę godzin temu. Części z nas udaje się pokonać wzniesienie. Gratulacje!
Jedziemy dalej, przed nami prawie jesienna panorama Wisły i kontrastujące z nią bloki mieszkalne przy ul. Sidorowicz.
Naszemu pożegnaniu przy krzyżu przydrożnym w Gniewie towarzyszą przelatujące samoloty wojskowe. 
Do zobaczenia za tydzień na szlaku rowerowym do Opalenia.