poniedziałek, 17 lipca 2017

17 lipiec 2017 r.
Po nocnych opadach deszczu dzień wstał jeszcze zachmurzony, ale w miarę upływu czasu wypogadzało się i  wzrastała temperatura. Na miejsce zbiórki stawiliśmy się więc w sporej grupie. Cel dzisiejszej wyprawy z przyrodniczym akcentem - Pelplin. Wyjeżdżając z Gniewu mijaliśmy park z dawną górą wisielców. Czy wiecie, że jeszcze ponad 100 lat temu nie było tam drzew? W kronice powiatu tczewskiego wyczytaliśmy, że Galgenberg (Góra Wisielców) była wcześniej terenem z pustymi górami piaskowymi i licznymi wąwozami i dolinami. W 1892 r. Burmistrz Beyer powziął zatem plan, by tą mało wydajną okolicę zalesić. Wyśmiewany przez wszystkich zabrał się do jego
realizacji, zamówił wszelkiego rodzaju roślinki i drzewa i rozporządził by uczniowie szkół pod dozorem zalesili teren zgodnie z ustalonym planem. Nikt nie wierzył w sukces tego przedsięwzięcia, ale on zlecał klasom systematyczne podlewanie roślin. Już niedługo później na miejscu tym wyrósł przepiękny park, który oferował mieszkańcom miasta miejsce idealne dla wypoczynku. A tak dawniej wyglądało to miejsce - budynek dawnego szpitala i z lewej strony niezalesiona jeszcze góra wisielców.

Wracając pamięcią do dawnych czasów, zamieszczamy jeszcze pocztówkę z początków XX wieku
przedstawiającą budynek dawnego dworca w Brodzkich Młynach.Kto by pomyślał, że było tak pięknie.


Wracamy do rzeczywistości, równie ciekawej i dla nas bardzo pięknych okoliczności przyrody. Zatrzymujemy  się w Brodach Pomorskich, by podziwiać piękne dęby - pomniki przyrody. Na teren dawnego parku dworskiego wjeżdżamy grabową alejką.
I oto przed nami ponad 200 - letni dąb szypułkowy rosnący w niewielkim zadrzewieniu , będącym częścią założenia pałacowo – parkowego z XIX w. Obwód pnia - 521 cm, wysokość - 27 m.
I jego młodszy brat - 170 letni dąb szypułkowy, niestety, jest to już martwe drzewo.
Ewa wykorzystała chwilę postoju, by zachęcić nas do ćwiczeń rozciągających.
Droga do Pelplina wiedzie przez Pustki. Czy ktoś wie,skąd wzięła się ta nazwa miescowa?
Nie było łatwo pokonać długie wzniesienie z zakrętem.
Dojeżdżamy do drogi wojewódzkiej z piękną aleją dębową na trasie Kursztyn - Janiszewo. Długość alei - 1,2 km. Rosną tu 153 dęby szypułkowe oraz 2 lipy szerokolistne. Jest to cenna, dobrze zachowana aleja, rekomendowana do ochrony prawnej. 
 Z prawej strony drogi, nad łanami zbóż -  jak symbole współczesności - ferma wiatrowa.
 Przejeżdżamy przez Janiszewko, potem  - Janiszewo. Droga nie wymagająca dużego nakładu energii, chociaż z nie najlepszą nawierzchnią. 
 W Pelplinie zatrzymaliśmy się w Galerii Cukrowania na małe co nieco i kawę dla seniora, którą oferował mieszczący się w niej bar.
 Potem był też czas na lody na Placu Katedralnym. To co widzicie na zdjęciach, to są małe lody. 
 Czas wyjeżdżać z gościnnego Pelplina. Jako trasę powrotną wybraliśmy drogę przez Rożental i Kulice. 
 W Kulicach wjechaliśmy w las na drogę gruntową, by już spokojniej (nie ma ruchu drogowego) wracać do Gniewu. Czasami trzeba było zejść z roweru i podprowadzić pojazd.
W lesie zatrzymaliśmy się przy krzyżu przydrożnym, miejscu,  o które  dbają miejscowi mieszkańcy.


Krótki odpoczynek przy kociewskiej rzece Jonce. Prawda, jaka urokliwa.
I ostatni juz postój na kraju lasu w Brodach Pomorskich. 






poniedziałek, 10 lipca 2017

10 lipiec 2017 r.
Jest nam bardzo miło poinformować wszystkich, że nasz projekt "Gniewskie opowieści, czyli o czym szumią stare drzewa" otrzymał dofinansowanie w konkursie Działaj lokalnie X. Jest też dla nas zachęta i motywacja, by jeszcze aktywniej poznawać bliższą i dalszą okolicę i zachęcać innych do czynnego wypoczynku i krajoznawczych wypraw: pieszych i rowerowych.
Zbiórka na ul. Konopnickiej, przy dawnym budynku  gazowni.

Dzisiaj wyruszyliśmy poza granice gminy, by w leśniczówce Borkowo odwiedzić naszą uniwersytecką koleżankę Ulę. Jechaliśmy drogą wojewódzką nr 234. Największą trudność, jak zwykle, sprawiła nam górka do Gogolewa, ale i tym razem daliśmy radę.
Za Gogolewem - trochę z górki, trochę pod górkę. Jechaliśmy długą, pachnącą miodem, szumiącą pszczołami aleją lipową. 


Jest to aleja różnowiekowa, na odcinku Dzierżążno - Morzeszczyn - Borkowo - 9,7 km, rośną tu 703 drzewa, wśród których najwięcej jest lip. Aleja jest siedliskiem wielu znajdujących się pod ochroną owadów – pachnica dębowa, wespa marmurkowa, mrówki drzeworytne, pszczoła miodna; porostów - mąkla tarniowa, mąklik otrębisty, odnóżyca mączysta.        W drzewach liczne dziuple - ssiedliska ptaków oraz ssaków nadrzewnych.Zauważalna jest obecność pojedynczych egz. gatunków ozdobnych, np. klonu srebrzystego.
W Dzierżążnie znajdują się dwa pomniki przyrody. Są nimi głazy narzutowe. Można je zobaczyć w polu ok. 50 m od szosy. Nas jednak zachwyciły ozdobne głazy z kociewskim elementem.
Uwagę przyciągała nie tylko przyroda nieożywiona, ale też ta żywa, klekocząca na wysokim gnieździe.
Dojechaliśmy do Borkowa. Zatrzymaliśmy się na chwilę przed sklepem, podziwiając piękną, otoczoną troską mieszkańców kapliczkę. 


Lokacja wsi nastąpiła w roku 1302, nadano jej prawo chełmińskie.Wyznaczono wówczas granice folwarku cysterskiego Borkowo, wydzielono granice wsi oraz grunty przynależne do folwarku i ogrody dla okolicznej ludności. W zamian za pomoc w tutejszym folwarku, ogrodników z Borkowa zwolniono z jakichkolwiek opłat wobec klasztoru na rzecz parafii. Już wcześniej istniał tu w pobliżu młyn. W 1679 r. przy folwarku wybudowano nową gorzelnię. Cystersi zajmowali się w tym czasie również handlem, zwłaszcza drewnem pozyskiwanym z własnych pokaźnych lasów borkowskich. Prawdopodobnie polował tu również sam Jan III Sobieski. W 1820 r. folwark liczył 2000 mórg czyli 511 hektarów. W kolejnych latach powiększał się kosztem wyrębu lasu. W Borkowie wyrabiano też cegły i dachówki. W 1881 roku powstała brukowa droga wiodąca aż do skrzyżowania pod Morzeszczynem. Z końcem XIX wieku majątek przejęła rodzina Dirksenów. 
Borkowo ma swoje legendy.
  O objawieniu Najświętszej Maryi Panny
W 1802 r. kiedy Cystersów już nie było Borkowo zasłynęło w okolicy z objawienia Najświętszej Maryi Panny. Tutejszy lud wierzył, że ukazała się we wsi nad Bożą Męką – przy studni nad drogą wiodącą do Grabowa i cuda czyni. Na polecenie władz duchownych figura Marki Boskiej
Bolesnej została przeniesiona w uroczystej procesji do kościoła w Nowej Cerkwi i umieszczona w górnej kondygnacji ołtarza.
O św. Wojciechu
Inna legenda opowiada jakoby święty Wojciech miał tu przebywać podczas swej podróży do pogańskich Prusów. Będąc w okolicy grodziska nad jeziorem nauczał miejscową ludność, a czynił to z takim powodzeniem, że coraz większe rzesze okolicznej ludności przybywały go słuchać, aż w końcu ci, którzy przybyli na końcu, nie mogli go dojrzeć i usłyszeć. Poproszono więc św. Wojciecha, aby wszedł na pobliski kamień i nadal nauczał. Legenda dotyczy prawdopodobnie grodziska między
Borkowem a Grabowem z przełomu IX i X wieku, którego pozostałości przetrwały do dziś.
O zamku Skoszów
Jedna z legend mówi, że w Borkowie był dwór – klasztor, który w bagnach utonął. Źródła historyczne mówią o zamku Skoszów, który miał na wzgórzu zbudować przed rokiem 1200 książę świecki Grzymisław. Ksiądz Stanisław Kujot w swej książce z 1871 r. pisze, że zamek ten znajdował się przed Borkowem z lewej strony drogi prowadzącej do Skórcza. Na jego szczątkach miała być wzniesiona średniowieczna kapliczka. Klasztoru jednak nigdy tu nie było, chociaż przez ponad 500 lat dobra te należały do cystersów. Była tu natomiast dość znaczna kaplica z wieżyczką pod wezwaniem św. Jakuba.
 Za Borkowem przy szosie do Skórcza znajduje się dąb o ponad 300-letnim rodowodzie (345 lat), średnicy – 5,3 m. Według legendy odpoczywał pod nim po potyczce z Prusakami sam cesarz
Napoleon. Wiek dębu i źródła historyczne zdają się t potwierdzać. Z 1807 roku pochodzi na przykład relacja oficera wojsk napoleońskich, który pisze, że wysłał oddział zwiadowczy w kierunku Gniew i Kociewia. Informacja ta potwierdza obecność wojsk napoleońskich, ale również przynależność tych okolic do rdzennego Kociewia. Na kociewski rodowód tych ziem wskazuje też ksiądz Stanisław Kujot, który podaje w swej książce z 1871 roku, że pierwotne Kociewie to okolice Nowej Cerkwi i Królów Lasu. Niestety w czerwcu 2009 roku w wyniku silnych porywów wiatru, złamał się pień drzewa będący ostatnio w nie najlepszej kondycji. Pamięć o Dębie Napoleona przetrwa jednak jeszcze kolejne pokolenia, gdyż symbol dębu jest jednym z elementów tarczy herbowej Gminy
Morzeszczyn.
 




Przed nami leśniczówka. Czas na odpoczynek i małe co nieco. Nasz koleżanka Ula zadbała, by siedziało nam się wygodnie, by słonko nas za bardzo nie grzało, chłodziła nas sokiem z derenia, wzmocniła kawą z mlekiem, przygotowała ognisko na kiełbaski. Bardzo, bardzo dziękujemy. To było niezwykle sympatyczne spotkanie. 

Podziwialiśmy ogród pełen różnorodnych drzew i krzewów: ogromny modrzew, niecodzienna jodła koreańska i mnóstwo kwiatów.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. Jeszcze tylko kilka spojrzeń na szumiące lipy, kapliczki przydrożne, by wkrótce znaleźć się w Gniewie.