Kolejna wyprawa rowerowa ujęta w projekcie "Różne oblicza srebrnej aktywności" dofinansowanym ze środków Polsko - Amerykańskiej Fundacji Wolności w programie Działaj Lokalnie. Nasz cel - punkt widokowy we Wiośle, a na szlaku krótkie chwile zadumy przy kapliczkach i krzyżach przydrożnych.
Trasę rowerową w kierunku Opalenia znamy na pamięć, wiemy, w których miejscach należy się zatrzymać, żeby odpocząć i zebrać cała grupę. Pierwszy przystanek - szczyt wzniesienia w Tymawie.
Po raz kolejny zatrzymaliśmy się za Tymawą w kierunku Jelenicy. Słońce, póki co nam dopisywało, humory również, bo pozostawiliśmy za sobą dwie większe góreczki.
W Jelenicy, zgodnie z planem, zatrzymaliśmy się przy kapliczce, we wnętrzu której znajduje się figura św. Józefa z Jezusem na lewej
ręce. Na cokole jest napis „św. Józefie
módl
się za nami” oraz daty 1939 – zniszczenie poprzedniej kaplicy
przez Niemców i 1994 r. wybudowanie obecnej w nowym miejscu.
W Jelenicy naszą uwagę zwróciła ciekawie zagospodarowana posesja z pięknie wykonanymi w metalu postaciami zwierząt. Można tu zobaczyć m.in. dziki, jelenie, zające.
Na krótki odpoczynek zatrzymaliśmy się u wylotu wsi w kierunku Opalenia. Otarcie potu, łyk wody i w dalszą drogę.
W Widlicach zatrzymaliśmy się na chwilę przy krzyżu przydrożnym, stojącym nieopodal dawnego budynku szkolnego.
Przed nami rezerwat przyrody we Wiośle. Zawsze tu było pięknie, ale teraz teren ten zachwycił nas jako turystów: utwardzone ścieżki, parkingi, drewniane wiaty na wypoczynek, no i nowa wspaniała wieża widokowa. Do tego - ciekawie opracowane tablice informacyjne. Gratulacje!
Na punkt widokowy prowadzi zboczem wzniesienia nowa utwardzona ścieżka. Dla bezpieczeństwa turystów zamontowano solidne ogrodzenie. Czuliśmy się, jak w górach.
Prawda, że pięknie i klimatycznie? Przed nami cel podróży - nowy punkt widokowy. Robi wrażenie! Przy dobrej widoczności można zobaczyć z niego nawet Grudziądz.
Z punktu widokowego zrobiliśmy te kilka zdjęć terenu z wiatą wypoczynkową, miejscami dla rowerów.
Czas ruszać w dalszą drogę.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na wcześniejszym parkingu.
Na tablicy przeczytaliśmy informację m.in. o Gotliebie Schmidt, który pracował w Kwidzynie przy projektowaniu u wykonywaniu obwałowań i zabezpieczeń Wisły przed powodziami. Za zasługi i 60-letnią pracę postawiono mu pomnik, który przed wojną był czterokrotnie wyższy, niż obecnie i wyglądał jak poniżej.
Dziś oglądamy tylko cokół, na którym w języku niemieckim zapisano osiągnięcia G. Schmidta.
W drodze powrotnej z zaciekawieniem przyglądało się nam stado pasących się koni.
Nareszcie z górki!
W Opaleniu zatrzymaliśmy się przy czterech kapliczkach. Pierwsza z nich - przy ul. Kasztanowej.
Kolejna duża kapliczka przy kościele. W1929 r. ufundowała mieszkająca tu bogata rodzina Jakubusów
(właścicieli młyna). W okazałej kapliczce umieszczono wykutą z
betonu postać św. Józefa.
Na cmentarzu - kolejna kapliczka. Mieszkańcy wsi jako votum za odzyskanie wolności i nieodległą
Polskę ufundowali ją w 1924 r., poświęcając Niepokalanemu Sercu Marii Panny. Poświęcona została przez
wikariusza parafii, późniejszego proboszcza Janusza Mitręgę.
Jednak po 15 latach została zniszczona przez hitlerowców. Po wojnie
jej miejsce zajęła nowa kapliczka wg projektu Jana Kordowskiego.
I ważna dla nas, podróżujących kapliczka, poświęcona św. Krzysztofowi. Ufundował ją
w1986 r. opaleński proboszcz
Gerard Gromowski. Kapliczkę poświęcił w
dzień św. Krzysztofa 25 maja 1986 r. ks. biskup Henryk Muszyński.
Nieco już zmęczeni podróżą odpoczynek znaleźliśmy w świetlicy wiejskiej, w której czekała na nas pani Basia i gorąca zupa jarzynowa. Przy okazji omówiliśmy szczegóły naszego spotkania integracyjnego, które odbędzie się za niecały miesiąc w Pólku.
W drodze do Gniewu towarzyszył nam niewielki deszcz, który na szczęście skończył się na potłowskiej górce. Zatrzymaliśmy się przy krzyżu przydrożnym i kapliczce poświęconej św. Janowi Nepomucenowi. Okoliczni mieszkańcy przekazują sobie z pokolenia na pokolenie
historię tej figury. Według nich na początku XVIII w. w czasie
dużej powodzi Wisły jej wodami przypłynęła drewniana figura św.
Jana Nepomucena. Złowiona została w sieci przez miejscowego rybaka
o nazwisku Zimenz. Był on Niemcem, ewangelikiem. Przekazał figurkę
rodzinie Nagórskich, u których przechowywana była przez wiele lat.
Około 1800 r. w okolicach Tymawy panowała choroba cholery.
Mieszkańcy tych okolic, aby upamiętnić miejsce spoczynku swych
bliskich postanowili postawić tam kapliczkę z figurą św. Jana
Nepomucena. Dalsze losy figurki są niezmiernie ciekawe. ale opowiemy o tym przy innym spotkaniu na trasie.
Jeszcze tylko ostatnie spojrzenie na Wisłę i czas na powrót do domu. Tego dnia nasze liczniki rowerowe pokazały 38 km.